W końcu stwierdziłem, że muszę zobaczyć zachwalaną przez tyle osób Szwajcarię Czeską i Saksońską. Pomysł dojrzewał od dawna, aż wreszcie kilka miesięcy temu postanowiłem: to właśnie te wakacje w 2025 roku będą idealnym momentem. Samo planowanie zajęło mi sporo czasu, jak zawsze – i pewnie jeszcze kiedyś poświęcę temu osobny wpis, bo to temat rzeka. Ale plan był gotowy. Spakowałem rower, 7 sierpnia wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę Drezna.
Po drodze do Drezna zajrzałem nad jeziorko, na którym widać jedną z pozostałości polskich wulkanów – Górę Ślężę.
Kraina Wygasłych Wulkanów – Góra Ślęża
Droga minęła gładko – tylko szybka kawa, tankowanie tuż przed granicą i już mogłem jechać dalej. Celowo zatankowałem do pełna, żeby wystarczyło również na powrót, po powrocie z Francji kilka dni wcześniej (sic!), notabene przez Drezno widziałem że tankowanie za granicą jest wciąż zauważalnie droższe. Taki mały trik – uniknąć tankowania w Niemczech i mieć święty spokój.
Drezno wieczorem
W Dreźnie czekał już na mnie wcześniej upatrzony parking. Strzał w dziesiątkę – samo centrum, tuż przy głównym dworcu, a cena naprawdę rozsądna: około 45 euro za cały tydzień. Jeśli ktoś planuje zostawić auto na dłużej, zdecydowanie warto rozważyć to miejsce. Tak zaczęła się kolejna wyprawka – ponad 300 kilometrów na rowerze.
Dzień 1 (8.8.25)
Wprawdzie wycieczkę zaczynałem w pięknym Dreźnie, ale nie zwiedzałem go tym razem, bo kilka dni wcześniej wracaliśmy z rodzinką przez Drezno z Francji. Pierwsze kilometry wiodły na północny wschód wzdłuż Łaby. Po drodze kilka krajobrazowych architektonicznych ciekawostek, jak ten wiatrak Gohliser Windmühle. Urokliwe miejsce na postój i przekąskę, a nawet obiad.
Mural na budynku stojącym „w polu”
Wiatrak Gohliser Windmühle
Pierwszym dłuższym przystankiem na trasie był barokowy Pałac Wackerbarth w Radebeul z malowniczym Belvederem, po drugiej stronie Łaby. Pojechałem tam ze względu na ciekawe położenie na południowych zboczach wzgórz otaczających Łabę, obsadzonych winnicami. Pałac przekształcono w „pierwszą w Europie winnicę przygodową”, w której odwiedzający mogą zwiedzać winnice, zakład produkcji wina i wina musującego oraz degustować lokalne produkty. Winiarnia działa już niemal 200 lat i jest drugą najstarszą tego typu w Niemczech. Na miejscu jest sklepik, gdzie można kupić lokalne trunki. W Redebeul zaopatrzyłem się w dwie „próbki” win musujących Graf von Wackerbarth. Koneserem nie jestem, ale na mój amatorski gust były w porządku.
Pałac Wackerbarth w Radebeul
Wzdłuż Łaby przygotowano setki kilometrów tras rowerowych, często dedykowanych rowerom asfaltowych uliczek, często po obu stronach rzeki, którymi można przejechać 850 km – praktycznie od początków Łaby niemieckiej w Děčín aż do ujścia Łaby w Cuxhaven koło Hamburga. Ja zwiedziłem okolice Łaby między Děčín a Miśnią. Elberadweg to ponoć ulubiony szlak rowerowy Niemców i jeden z popularniejszych w Europie.
Elberadweg – ścieżki rowerowe wzdłuż Łaby
Miśnia
Po kilkunastu kilometrach przyjemnego odcinka dojechałem do Miśni, jednego z najpiękniejszych i najbardziej znaczących historycznie miast Saksonii. Miasto wznosi się na wzgórzu, z którego góruje zamek Albrechtsburg i katedra św. Jana i Donata. Założona w X wieku jako gród pograniczny przez margrabiego Gero. W średniowieczu była centrum Marchii Miśnieńskiej, od której nazwę wzięła późniejsza dynastia Wettynów. Zamek Albrechtsburg (koniec XV w.) to pierwszy zamek mieszkalny w Niemczech, zbudowany z myślą o wygodzie, nie obronie. Wnętrza zaprojektował Arnold von Westfalen. W 1708 r. Johann Friedrich Böttger, alchemik na dworze Augusta II Mocnego, odkrył sposób wytwarzania prawdziwej twardej porcelany – wcześniej znanej tylko z Chin. W 1710 r. powstała pierwsza europejska manufaktura porcelany, która do dziś działa w Miśni – Porzellan-Manufaktur Meissen. Znakiem firmowym jest słynny symbol dwóch skrzyżowanych niebieskich mieczy, rozpoznawalny na całym świecie.
Stare Miasto Miśni rozciąga się u stóp wzgórza katedralnego i zamkowego, wzdłuż malowniczej doliny Łaby. To prawdziwa perła architektury średniowiecznej i renesansowej, której układ urbanistyczny zachował się niemal nietknięty od wieków. Wąskie brukowane uliczki, pełne są romantycznych zaułków, prowadzących na kolejne małe place, dziedzińce i schody. Kolorowe kamienice z ozdobnymi portalami, wykuszami i renesansowymi detalami świadczą o dawnej zamożności miasta.
Na rynku można spotkać Wein-Pavillon, czyli specjalnie przekształconą ogromną pustą beczkę pełniącą rolę mobilnych pawilonów winnych. W pawilonie można zakupić tylko wino, sok winogronowy i wodę — bez serwowania jedzenia — by nie konkurować z lokalną gastronomią.
Kościół przy rynku w Miśni to kościół Kościół Mariacki (Kościół Najświętszej Marii Panny) – dosłownie Naszej Pani (Frauenkirche). To najstarszy kościół parafialny Miśni, a zarazem symbol centralnej części miasta. Był to kościół parafialny dla mieszczan – w odróżnieniu od katedry na wzgórzu, która była świątynią biskupią. Najbardziej unikalną cechą Frauenkirche jest jej karylion (instrument oparty na dzwonach) z porcelany miśnieńskiej – pierwszy tego typu na świecie. Zestaw 37 dzwonów odgrywa codziennie melodie o określonych godzinach.
Podjazd do zamku z poziomu rynku 5-15% nachylenia, więc trzeba było kilkaset metrów przycisnąć. Ale to jedyny zauważalny podjazd tego dnia (inne pagórki nie przekraczały 7%).
Zamek w Miśni – czyli Albrechtsburg – to jeden z najważniejszych i najbardziej niezwykłych zamków w Niemczech. Jest nie tylko przepięknym przykładem architektury późnogotyckiej, ale też miejscem o ogromnym znaczeniu historycznym – zarówno dla Saksonii, jak i dla całej Europy Środkowej. W miejscu obecnego zamku istniał gród książęcy już w X wieku, założony przez margrabiego Gero. W latach 1471–1495 margrabiowie saskiego rodu Wettynów zlecili budowę rezydencji godnej ich rangi. To nie była twierdza obronna, tylko luksusowa siedziba rodowa – zupełna nowość w czasach, gdy zamki były głównie fortecami. Zamek uważany jest za pierwszy „zamek-pałac” w Niemczech. Posiada spiralną klatkę schodową, nowoczesne jak na tamte czasy systemy ogrzewania, przestronne sale i przemyślany układ pomieszczeń. Wnętrza zachowały oryginalne sklepienia sieciowe, portale, malowidła i detale rzeźbiarskie z XV wieku. W 1710 roku August II Mocny polecił ulokować w zamku pierwszą w Europie manufakturę porcelany – Porzellan-Manufaktur Meissen. Przez ponad 150 lat w salach zamkowych produkowano najcenniejszą porcelanę, zanim przeniesiono fabrykę do osobnego budynku.
W zamku znajdziemy wiele ekspozycji z porcelaną (miśnieńską oczywiście), ale nie tylko zastawa była produkowana z porcelany.
Zamek w Miśni
Zejście i wnętrze do lochu
W zamku znajdziemy dwie oryginalne klatki schodowe z zakrzywionymi schodami
Obok zamku znajduje się Katedra św. Jana i św. Donata. Została zbudowana na miejscu pierwotnego kościoła z X wieku, w którym znajdowała się siedziba biskupstwa miśnieńskiego, założonego w 968 roku przez cesarza Ottona I. Dwie neogotyckie wieże (wys. 81 m każda) dobudowano dopiero w XIX wieku (1850–1909), wg projektu Carla Schäfera. W katedrze znajduje się zespół wybitnych rzeźb gotyckich z XIV wieku oraz nekropolia rodu Wettynów, w której spoczywają m.in. książęta Ernest i Albrecht, założyciele dwóch głównych linii dynastii. Niezwykle wygląda gotyk saksoński katedry: wysoka, smukła bryła, sklepienia krzyżowo-żebrowe, duże okna z witrażami.
Katedra św. Jana i św. Donata w Miśni
Średniowieczny manuskrypt liturgiczny, najprawdopodobniej antyfonarz lub graduał, przechowywany w katedrze w Miśni, prawdopodobnie z XIV–XV wieku. Jest to karta z notacją neumatyczną – to dawny zapis nutowy używany do śpiewów liturgicznych (chorału gregoriańskiego). Tekst jest po łacinie, pisany dużą gotycką minuskułą, z inicjałami w kolorze czerwonym i czarnym. Tego typu rękopisy były używane przez kanoników katedralnych do codziennych modlitw chórowych.
Przy Albrechtsburgu i katedrze – rozciąga się piękny widok na dolinę Łaby, a na rzece często można zobaczyć statki parowe pływające wzdłuż Łaby – Sächsische Dampfschiffahrt, czyli Saksońska Żegluga Parowa. Ale to nie są zwykłe parowce – to część najstarszej i największej nieprzerwanie działającej od 1836 roku floty parowców z kołem łopatkowym na świecie!
W stronę Weinböhla
Po Miśni pojechałem dalej na północ, licząc, że wrócę drugą stroną Łaby, zeby z jednego z wzgórzy móc zrobić parę ładnych fotek Miśni. Jako, że kolejny most był dopiero w miejscowości Riesa, planowałem przepłynąć promem F28 w Niederlommatzsch. Po dojechaniu do promu okazało się, że prom nie pływa, bo przebudowywane są pomosty. Musiałem zatem wrócić tą samą drogą do Miśni kilkanaście km. Przejechałem na północ mostem w Miśni. Zatrzymałem się na tradycyjny miśnieński obiad w McDonaldzie 🙂 i pojechałem do miejscowości Weinböhla na nocleg.
Dzień 1: 70,7 km, 389 m przewyższeń, 356,6 m spadków (WNP ok 1,1% – łatwy odcinek) 3:50h w siodełku
Trudność trasy wynikająca z przewyższeń
Na koniec mały wtręt o tym, jak liczę trudność związaną z górkami dla różnych tras. Jeśli trasa kończy się na tym samym poziomie, to mamy tyle samo przewyższeń (U), co spadków (D). Upraszczając – mamy tyle samo trasy w górę co w dół. Dzieląc sumę przewyższeń przez odległość (L) i mnożąc przez 2 mamy średnią wartość nachylenia podjazdów (w części podjazdowej trasy, reszta to w dół). 100 m przewyższeń na trasie 20 km daje średnie wzniesienie na podjazdach 1% (współczynnik nachylenia podjazdów, WNP). WNP = 2U/L
Ale jeśli trasa kończy się na innym poziomie niż zaczęła, to podzielenie sumy przewyższeń na długość trasy da zawyżone albo zaniżone wartości. W skrajnym przypadku – jeśli całą trasę jedzie się w górę (bez spadków), to suma przewyższeń będzie też różnicą między poziomem końca i początku. 100 m przewyższeń na 20 km trasie gdzie jazda jest cały czas w górę da tak samo „średnie wzniesienie” na poziomie 1% – ale to będzie wartość 2x zaniżona. Dlatego uogólniony WNP trzeba policzyć nieco inaczej – jako sumę przewyższeń i spadków podzieloną przez długość trasy:
Współczynnik Nachylenia Podjazdów:
WNP = ( U + D ) / L
U: suma przewyższeń
D: suma spadków
L: długość trasy
A jeśli zamiast wartości spadków mamy różnicę poziomów startu i mety (dh) to będzie WNP=(2U-dh)/L, bo matematycznie różnica przewyższeń i spadków (dU=U-D) powinna być taka sama, jak różnica poziomu startu i mety (dh). W praktyce zmierzone wartości będą się nieco różniły (błędy wysokości GPS, dryft barometru=zmiany ciśnienia niezależne od zmiany wysokości, próbkowanie, progi zliczania, korekty DEM, artefakty trasy itp.). W praktyce różnice wartości WNP są widoczne na 3 miejscu po przecinku (np. 1,055% vs 1,076%).
Dodaj komentarz